technika / materiał: olej, płótno
wymiary: 81,5x65,5
oznaczenie autorskie: nie sygnowane
opis: Kompozycja przedstawia lewy profil kobiety ujętej do połowy ciała. Postać została umieszczona na geometrycznym, abstrakcyjnym tle, w którym dominuje ostry czerwony kolor. To jeden z typowych portretów Nachta, o uproszczonej sylwetce, uogólnionych rysach twarzy. Kogo naprawdę malował artysta? Czy portrety wychodzące spod jego pędzla ukrywały konkretne postacie, czy może malował los, młodość i starość przetrącone przez wojnę? Może jego obrazy, na których rozpoznajemy zarysy ludzkich twarzy, stanowią depozyt pamięci o ich właścicielach? Janina Pollakówna uważała, że portrety Nachta, także te „odczłowieczone”, w których twarz zastępowała rozległa plama w punkcikami przenikliwie patrzących oczu, dociekały „szczególności ludzkiej osoby”, „elementarnej, ostrej i czułej prawdy o ludzkim świecie”. Wskazywała na możliwość inspiracji dziełami duńskich, holenderskich i belgijskich artystów z grupy Cobra. Stanisław Rodziński widział w portretach-maskach Nachta „malarski skrót wiedzy o człowieku”. „Bo przecież – pisał – nie były to portrety, ale wizualne znaki ludzi i charakterów, typów ludzkich i aury, jaka wokół ludzi powstaje. Nacht – człowiek bywały – patrzył i słuchał. Potem chyba malował człowieka-rozmowę, człowieka-dowcip, człowieka-smutek”. Wojciech Suchocki plasował portrety artysty „na skraju obrazowej rzeczywistości”, w której ludzka postać, już namalowana, obecna, znajduje się „jakby za progiem, nie zadomowiona w niej”.
ekspozycja: Galeria Sztuki Polskiej XX wieku,
Gmach Główny, al. 3 Maja 1
klucz: Koloryzm >>>
wymiary: 81,5x65,5
oznaczenie autorskie: nie sygnowane
opis: Kompozycja przedstawia lewy profil kobiety ujętej do połowy ciała. Postać została umieszczona na geometrycznym, abstrakcyjnym tle, w którym dominuje ostry czerwony kolor. To jeden z typowych portretów Nachta, o uproszczonej sylwetce, uogólnionych rysach twarzy. Kogo naprawdę malował artysta? Czy portrety wychodzące spod jego pędzla ukrywały konkretne postacie, czy może malował los, młodość i starość przetrącone przez wojnę? Może jego obrazy, na których rozpoznajemy zarysy ludzkich twarzy, stanowią depozyt pamięci o ich właścicielach? Janina Pollakówna uważała, że portrety Nachta, także te „odczłowieczone”, w których twarz zastępowała rozległa plama w punkcikami przenikliwie patrzących oczu, dociekały „szczególności ludzkiej osoby”, „elementarnej, ostrej i czułej prawdy o ludzkim świecie”. Wskazywała na możliwość inspiracji dziełami duńskich, holenderskich i belgijskich artystów z grupy Cobra. Stanisław Rodziński widział w portretach-maskach Nachta „malarski skrót wiedzy o człowieku”. „Bo przecież – pisał – nie były to portrety, ale wizualne znaki ludzi i charakterów, typów ludzkich i aury, jaka wokół ludzi powstaje. Nacht – człowiek bywały – patrzył i słuchał. Potem chyba malował człowieka-rozmowę, człowieka-dowcip, człowieka-smutek”. Wojciech Suchocki plasował portrety artysty „na skraju obrazowej rzeczywistości”, w której ludzka postać, już namalowana, obecna, znajduje się „jakby za progiem, nie zadomowiona w niej”.
Anna Budzałek
Wacława Milewska
ekspozycja: Galeria Sztuki Polskiej XX wieku,
Gmach Główny, al. 3 Maja 1
klucz: Koloryzm >>>